sobota, 2 maja 2015

Rozdział 13

Siedzę oniemiała. Moje ciało zostało sparaliżowane jednym, głupim zdaniem. Głośno przełykam ślinę i pozwalam, by łzy spokojnie spływały po moich policzkach. Moja dolna warga drży i nie potrafię wydusić z siebie słowa. Harry kładzie swoją dłoń na moim ramieniu i kiedy zamierzam ją zrzucić, w domu rozlega się pukanie do drzwi. Styles znika z pokoju na kilka chwil a ja mam chwilę, by przeanalizować to, co właśnie mi wyznał. Moja matka nie mogła żyć. Zmarła kilka lat temu. Prawda ? Styles, mnie oszukuje. Tak ? Nawet nie zauważam kiedy do pokoju wchodzi mój ojciec z ogromnym uśmiechem na twarzy. Wstaję, zbieram moje rzeczy i wychodzę z moimi towarzyszami na korytarz, zasłaniając twarz włosami, aby tata nie zauważył moich łez. Powoli ubieram buty i płaszcz. Żegnam się z nauczycielem, podaniem ręki, nie racząc go moim spojrzeniem. Wzdycham gdy usadawiam się na miejscu pasażera i opieram moją głowę o szybę. Podróż do domu jest cicha. Dziękuję w duchu tacie, że nie zaczyna rozmowy, bo wiem, że wyczułby iż ze mną jest coś nie tak. Przegryzam wargę, gdy parkujemy przed domem, by nie rozpłakać się. Powoli wysiadam, i kieruję się w stronę domu. Gdy tylko docieram do mojego pokoju, rzucam się na łóżko i zaczynam krzyczeć w poduszkę.


Następnego dnia, zostaje obudzona przez poranne słońce, które przebija się przez zasłonę w moim pokoju. Mrużę oczy i powoli wstaję. Wczoraj nawet nie przebrałam się w piżamy. Kieruję się w stronę łazienki, gdzie załatwiam potrzeby fizjologiczne, przebieram się, czeszę, myję oraz nakładam delikatny makijaż, który składa się z pudru i tuszu do rzęs. Gdy wychodzę,idę do szafy, biorę luźną bluzę na długi rękaw i szorty, oraz wyciągam ogromną torbę i wkładam do niej picie, trampki, oraz ręcznik. Czas na siłownie !
Na miejscu, spotykam Liama, który od razu gdy mnie zauważa, rzuca mi się na szyję i cieszy jak małe dziecko. Wymuszam mały uśmiech i kierujemy się w stronę bieżni. Po kilku godzinach trenowania z Payne'm boksu, siadamy na macie i w ciszy pijemy. 
- Widzę, że coś jest nie tak - mruży oczy, uważnie lustrując moją twarz. Jakby chciał wyczytać z moich oczu, co tak naprawdę czuję. 
- Wydaje ci się - poprawiam włosy, które opadły mi na twarz. Chłopak wzrusza ramionami i spogląda na drzwi wejściowe w których pojawia się dwóch umięśnionych facetów. 
- Jakie bydlaki - szepcze Liam a ja zaczynam się chichrać jak wariatka. Kilka minut później wychodzimy z siłowni i razem wędrujemy w stronę kawiarni, która znajduję się naprzeciwko. Siadamy przy oknie i oboje zamawiamy sernik. Podczas jedzenia, oboje robimy głupie miny, tylko po to, by rozśmieszyć drugiego. Kilka osób odwróciło się by spojrzeć na nas, ale nam nie przeszkadzało to. 
- A teraz, powiesz mi, co się stało ? - pyta Liam, przeżuwając kęs sernika. 
- To nie jest dla mnie łatwy, temat. - wzdycham i ciągnę za swoje blond włosy. 
- Jeżeli wyżalisz mi się, będzie ci łatwiej, uwierz mi. - Liam ujmuje moją dłoń i lekko ją ściska w celu dania mi otuchy. 
- Jak już pewnie, zauważyłeś, wychowuje mnie ojciec. Sam. Bez matki. Moja rodzicielka zmarła, gdy miałam kilkanaście lat, więc mało co ją pamiętam. Teraz, gdy myślę, że wszystko jest w porządku i, że zaczynam, w pewnym sensie, życie od nowa, dowiaduje się, że moja matka żyje. Nie wiem już co mam myśleć. Najgorsze jest to, że znów zaczynam czuć wstręt do jedzenia, do mojej wagi, do mojego ciała, do samej siebie. Boje się, że moje fobie wrócą, sprzed kilku lat, a nie chcę tego. Nie chcę martwić ojca. On nie jest już młody, nie chcę by na starość musiał męczyć się z córką anorektyczką... - Liam nie pozwala mi dokończyć, bo wstaje, podchodzi do mnie i przytula. Wdycham jego perfumy i nie pozwalam łzą by wypłynęły z moich oczu. Kiedy Payne, siada znów na swoim miejscu, on tym razem zabiera głos, zmieniając temat, za co jestem mu wdzięczna. Nie wiem, ile wytrzymałabym bez rozpłakania się. 
- Co sądzisz o nowym ? - porusza zabawnie brwiami i zamawia kolejne ciasto. Na jego twarzy pojawia się smutek, gdy dostrzega połowę mojego sernika na talerzu.
- Luke, jest słodki na swój sposób - odpowiadam, wzruszając ramionami. 
- Słodki ? - Uśmiecha się 
- Tak, słodki 
- Mel, on jest cały wytatuowany, ma kolczyk w wardze, nosie i brwi, nie wspominając już o tych pięciu w jednym uchu. On jest słodki ? - prycha Payne, po czym następuje kilkuminutowa cisza, a po niej, oboje wybuchamy śmiechem. 
- Tak, on jest słodki - wycieram łzę, która spłynęła po moim policzku, gdy śmialiśmy się. Stajemy się poważni, gdy syczę i łapię się za bok. Unoszę, lekko moją bluzę, a rana na moim boku, znów krwawi. Co do chuja ?!

Kiedy wychodzimy, Liam pyta czy nie jest mi zimno w nogi. Szybko zaprzeczam choć, wiatr jest zimny. Payne wziął moją torbę i zaproponował, że podwiezie mnie do domu. Nie odmawiałam, bo jakoś nie uśmiechało się do mnie, wracać teraz, na pieszo do domu. Muszę zapisać się na ten jebany egzamin z prawa jazdy. Przecież ciągle ojciec mnie nie będzie woził krzyczy moja podświadomość. Kiedy wsiadamy do samochodu, zauważamy Stylesa, który prowadzi Victorię, trzymając ją za tyłek. 
- Ostrzegaliśmy cię. On nie jest dla ciebie, księżniczko - szepcze Liam.

9 komentarzy:

  1. Mega! Dawaj szybko nexta; )
    Zapraszam do mnie:
    nathaliexthere.blogspot.com
    hs-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam i czekam :) ale jestem pewna że się doczekam :)
    Piszesz pięknie więc wracaj szybciutko :)

    Jesteś nominowana:
    http://overdose-harrystyles.blogspot.com/2015/06/liebster-award-i.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochanie, moja ff jest przeniesione na wattpad :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. http://www.wattpad.com/myworks/36186196-sex-teacher

      Usuń